A oto znów przemówił do nich Jezus tymi słowami: Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia. Jn 8:12
Panorama
Początkowo planowałem portret twarzy, w którym najmocniejszym walorem byłby światłocień. Wyobrażałem sobie zdjęcie z grą światła na wielu planach. Myślałem o twarzy osoby w podeszłym wieku, ze zmarszczkami, chciałem, by był to portret fantastycznie wyglądającej, starszej osoby, w której oczach zobaczymy życie i nadzieję.
Zacząłem ten plan realizować. Należało szerzej zakroić poszukiwania odpowiedniej twarzy, odpowiedniego miejsca, być może należało użyć oświetlenia studyjnego. Na szczęście poszukiwania trwały na tyle długo, że zdałem sobie sprawę, że taka fotografia przysłoni treść swoją formą. Zgubię prostotę codzienności, która przewija się w pozostałych fotografiach tego cyklu. Kolejny argument przeciw – portret starej, pięknej twarzy w zachwycającym światłocieniu jest już obecny w szablonie fotografii. W wyszukiwarce internetowej z łatwością znaleźć można sporo świetnie oświetlonych portretów starszych osób z nadzieją w oczach. Nie chciałem, by moja fotografia nawiązywała do tego stereotypu.
Zbliżenie
Zacząłem więc od początku i od najbliższych mi osób. Poprosiłem o pozowanie moją córkę. Po pierwszym wieczorze i pierwszej serii zdjęć zdałem sobie sprawę, że zadanie nie jest łatwe, choć takie się wydawało na początku. Praca z modelem to nie ustawianie martwej natury, to oczywiste dla każdego, kto mógł obserwować delikatne zmiany nastroju na twarzy portretowanej osoby, w miarę upływu sesji, zmęczenia, zależnie od pory dnia i od wielu innych, typowo ludzkich czynników.
Zorientowałem się też, że należy popracować nad źródłem światła. Najprostszym rozwiązaniem jest pojedyncza lampa. Użyłem lampy błyskowej na kablu, by można było zmieniać punkt świecenia. W trakcie prób powstała jej modyfikacja w postaci tuby z czarnej tektury, sklejonej taśmą klejącą.
W dziecięcym pokoju ściany mają zielony kolor. Przekonałem syna, weryfikacji uległo jego ubranie. Usiadłem naprzeciwko niego z aparatem w jednej ręce oraz lampą błyskową na kablu i z tubą, w drugiej ręce. Teraz należało tylko ustrzelić…
Po wyborze pozostały mi dwa zdjęcia:
Odpowiadając sobie na pytanie „które z nich” odczułem konflikt między własną wizją, a wyobrażeniami dotyczącymi oczekiwań odbiorców. Tak jak w przypadkach innych zdjęć konflikt ten istniał w mojej głowie i nie jestem w stanie sprawdzić na ile jest rzeczywisty, a na ile wyimaginowany. Dla mnie zdjęcie z prawej lepiej oddaje istotę światła, którym jest Jezus. To światło nie przynosi tylko i wyłącznie szczęścia, lecz zadaje trudne pytania, uświadamia, przynosi problemy, zmusza do podejmowania decyzji, z którymi trzeba się zmierzyć. W końcu wybrałem jednak zdjęcie z lewej, jako bardziej pogodne. Czy słusznie…?
Ja też głosowałby za tym poważniejszym, zamyślonym zdjęciem
Fajne jest też z tych powyżej czwarte, ostatnie w pierwszym, górnym rzędzie.