…zmartwychwstaniem

Rzekł do niej Jezus:
– Brat twój zmartwychwstanie.
Rzekła Marta do Niego:
– Wiem, że zmartwychwstanie w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym.
Rzekł do niej Jezus:
– Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Jn 11, 23–25

Panorama

Trudno doświadczyć na sobie określenia Jezusa „jestem zmartwychwstaniem”. Nie uda mi się wskrzesić żadnej istoty, która była żywa a potem umarła. Ale mógłbym pomyśleć o „wskrzeszeniu” przedmiotu, który uległ zniszczeniu. Sam zniszczę ten przedmiot, a potem spróbuję go naprawić. Przez chwilę przeszło mi przez myśl, że Bóg posłał na śmierć swojego syna.

Zbliżenie

Rozbiję wazon a potem go skleję. Miarą jego „wskrzeszenia” będzie to, że będzie go można napełnić wodą i włożyć kwiaty. Kupiłem wazon. Potem odwiedziłem duży sklep techniczny, gdzie cały jeden regał wypełniony był klejami najróżniejszych rodzajów. Wybrałem kilka.

Bardzo długo nosiłem się ze zniszczeniem wazonu. Okazało się, że zanim zabiorę się do wskrzeszania, sporą barierą jest dla mnie „uśmiercenie” przedmiotu, który dopiero co pojawił się w moim życiu. Układałem w myśli plan: wiedziałem, że nie mogę stracić żadnego kawałka, gdyż „wskrzeszenie” będzie niemożliwe. Znalazłem stary obrus, który zamierzałem ułożyć na betonie i duży młot, który miał zadać cios. Spodziewałem się jednak, że po uderzeniu kawałki rozprysną się szeroko, więc znalazłem drewnianą, paździerzową płytę, przez którą zamierzałem uderzyć.

Był słoneczny, wiosenny dzień. Rozłożony obrus w pełnym słońcu raził oczy. Paździerzowa płyta ześlizgiwała się z obłego wazonu, który leżał na boku. Stałem z ciężkim młotem na długim trzonku i nie mogłem się zdecydować, by zamachnąć…

Odłamków powstało dużo, bardzo dużo. Wiedziałem, że szansa na sklejenie ich wszystkich, w odpowiedniej kolejności, w miejscach, gdzie powinny się znaleźć, jest żadna. Dzieci pomogły mi przenieść obrus do ogrodu, gdzie na stoliku rozwinęliśmy zawiniątko.

 

 

 

 

Nade mną rozpościerały się gałęzie starej czereśni, która kwitła, wiosną. Wiał wiosenny wiatr. Musiałem przywiązać rogi obrusa do nóg stolika, żeby nagły podmuch nie zdmuchnął go wraz ze szczątkami. Patrzyłem na pokruszone szkło i zastanawiałem się, co począć. Zacząłem wybierać największe kawałki. Dno było z najgrubszego szkła i zachowało się w całości.

Wziąłem najlepszy klej, jaki kupiłem. Mijały dziesiątki minut, w końcu – godzina i druga…

zmartwychwstanie 6

Czy ten efekt można nazwać wskrzeszeniem…? Gdyby wazon nie był martwym przedmiotem, gdyby był istotą, która mi zaufała, a ja nie umiałbym jej przywrócić do pierwotnego stanu?

Powtórzyliśmy całą procedurę z użyciem glinianego wazonika. Odłamków było mniej, klejenie było łatwiejsze. A jednak jeden z kawałków gdzieś się zgubił. Na zdjęciu nie widać braku i ostatecznie zdjęcie z wazonikiem zostały wybrane do kalendarza.

 

Sam bowiem Pan zstąpi z nieba na hasło i na głos archanioła, i na dźwięk trąby Bożej, a zmarli w Chrystusie powstaną pierwsi. 1 Tes 4, 16

Powyższe słowa rysują bardzo prosty proces powstania od umarłych. Pan zstępuje z nieba, słychać głos archanioła i trąby – i oto umarli powstają. To wydaje się bardzo proste, ale po doświadczeniu z klejeniem prostego przedmiotu trudno nawet sobie wyobrazić, jak skomplikowane może być wskrzeszenie istoty, która kiedyś była żywa.

Na wybranym zdjęciu, w tle po prawej stronie, widać biały mur cmentarny.

 

Rozbity wazon znów niesie kwiaty

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>